JOUX!
Ostatnio siedziałem głównie nad kończeniem płyty. Ostatnie dogrywki, goście - Piotr Steczek ze smykami i fujarami, Randall Beaver i saksofon oraz specjalne słowa, Jakub Adamec z funkibasem, Tsar Poloz z basem pankowym ale miękkim, Błażej Król (KaQ) z giiitarą... Szczegóły, drobiazgi, ostatnie wyrzuty w sfery niebieskie.
To co mam do opowiedzenia o świecie i ostatnim czasie na płycie będzie. W całości. Albo to przyjmiecie, albo nie. Nie mój problem. Mam nadzieję, że emocje reszty zespołu też będą słyszalne, nie jestem w końcu egoistą.
Chcąc trzymać się ustalonego kontekstu wymusiłem od zespołu parę zeznań, które Wam przybliżą nasz obecny Świat.
||
Last days I spent in their majority and average finishing new album. Last guest appearances - Piotr Steczek with strings and exotic flutes, Randall Beaver on sax and carefully crafted words, Jakub Adamec with his sofunky bass, Tsar Poloz with sopunkystillsoft bass, Blazej Krol on guuuuuitar... Details, snippets, pins, last eruptions to the space.
What I wanted to say, I said. In a whole. You can take it or not. It is not my problem any more. I hope the band's emotion will be audible enough. I am not an egoist, in the end.
Wanting to keep the contexts I pressed the band to make a confession, which will turn you to side of our World we are living in right now. Me thinks.
Od Asi B.:
Miami. Duża rzeczywistość a kompletnie nierealna. Wszystko i dużo miejsca.
W gąszczu wieżowców spada Ci kokos pod nogi a aligator wychodzi z rowu. Krowa morska pływa w przydomowym parku, tam pod tym wiaduktem gdzie Pacino biegał jako człowiek z blizną. Miesza się wszystko. Dla każdego jest przestrzeń. Znajdziesz to czego pragniesz. Napewno.
Krzycze przez mikrofon i słyszą mnie tubylcy i turyści: Miami Beach!
Trochę jak sen a jednak jestem opalona.
Palmy, palmy, palmy – ocalą niejednego jeszcze.
Śpiewam i przerwa i jem awokado prosto z ogródka. W cieniu palmy na której wyrosło trenujemy – „Always practice”. Jaszczurki i znów śpiewam.
Powrót pewny. Nie może być inaczej.
Miami to nie Ameryka. To miejsce poza krajami. Bliżej Edenu. Jednak. Tęsknię.
Od Pawła:
Moje Hajlajty: palmy i kolory w Miami, piątka z Davidem Guetta, sproszkowana sperma grzechotnika na Targu Wiedźm w Mexico City, Lucha Libre w Wielkanoc i ból głowy na szczycie Teotihuacán.
Kciuki w dół: niedojechanie do Monterrey, gdzie mieszka mój sekretny brat bliźniak, Raphael.
My Highlights: palms and colours in Miami, high-fiving David Guetta, "Alleged Rattle Viper Sperm Incense" purchase on The Witch Market in Mexico City, Lucha Libre on Easter, headache on the top of Teotihuacán.
Thumbs down: not getting to Monterrey to see my secret twin brother (big up Raphael!).
Od Asi F.:
Miami, palmy, slonce, wow. a przede wszystkim tworzenie pod drzewkiem awokado i sesja w studio, w ktorym bylo wszystko. Plyty, zabawki, jaszczurki, energia. mr.cool usa!
Ostatnio siedziałem głównie nad kończeniem płyty. Ostatnie dogrywki, goście - Piotr Steczek ze smykami i fujarami, Randall Beaver i saksofon oraz specjalne słowa, Jakub Adamec z funkibasem, Tsar Poloz z basem pankowym ale miękkim, Błażej Król (KaQ) z giiitarą... Szczegóły, drobiazgi, ostatnie wyrzuty w sfery niebieskie.
To co mam do opowiedzenia o świecie i ostatnim czasie na płycie będzie. W całości. Albo to przyjmiecie, albo nie. Nie mój problem. Mam nadzieję, że emocje reszty zespołu też będą słyszalne, nie jestem w końcu egoistą.
Chcąc trzymać się ustalonego kontekstu wymusiłem od zespołu parę zeznań, które Wam przybliżą nasz obecny Świat.
||
Last days I spent in their majority and average finishing new album. Last guest appearances - Piotr Steczek with strings and exotic flutes, Randall Beaver on sax and carefully crafted words, Jakub Adamec with his sofunky bass, Tsar Poloz with sopunkystillsoft bass, Blazej Krol on guuuuuitar... Details, snippets, pins, last eruptions to the space.
What I wanted to say, I said. In a whole. You can take it or not. It is not my problem any more. I hope the band's emotion will be audible enough. I am not an egoist, in the end.
Wanting to keep the contexts I pressed the band to make a confession, which will turn you to side of our World we are living in right now. Me thinks.
Od Asi B.:
Miami. Duża rzeczywistość a kompletnie nierealna. Wszystko i dużo miejsca.
W gąszczu wieżowców spada Ci kokos pod nogi a aligator wychodzi z rowu. Krowa morska pływa w przydomowym parku, tam pod tym wiaduktem gdzie Pacino biegał jako człowiek z blizną. Miesza się wszystko. Dla każdego jest przestrzeń. Znajdziesz to czego pragniesz. Napewno.
Krzycze przez mikrofon i słyszą mnie tubylcy i turyści: Miami Beach!
Trochę jak sen a jednak jestem opalona.
Palmy, palmy, palmy – ocalą niejednego jeszcze.
Śpiewam i przerwa i jem awokado prosto z ogródka. W cieniu palmy na której wyrosło trenujemy – „Always practice”. Jaszczurki i znów śpiewam.
Powrót pewny. Nie może być inaczej.
Miami to nie Ameryka. To miejsce poza krajami. Bliżej Edenu. Jednak. Tęsknię.
Od Pawła:
Moje Hajlajty: palmy i kolory w Miami, piątka z Davidem Guetta, sproszkowana sperma grzechotnika na Targu Wiedźm w Mexico City, Lucha Libre w Wielkanoc i ból głowy na szczycie Teotihuacán.
Kciuki w dół: niedojechanie do Monterrey, gdzie mieszka mój sekretny brat bliźniak, Raphael.
My Highlights: palms and colours in Miami, high-fiving David Guetta, "Alleged Rattle Viper Sperm Incense" purchase on The Witch Market in Mexico City, Lucha Libre on Easter, headache on the top of Teotihuacán.
Thumbs down: not getting to Monterrey to see my secret twin brother (big up Raphael!).
Od Asi F.:
Miami, palmy, slonce, wow. a przede wszystkim tworzenie pod drzewkiem awokado i sesja w studio, w ktorym bylo wszystko. Plyty, zabawki, jaszczurki, energia. mr.cool usa!
aligatory i rytuały. po prostu : good is good.
Meksyk, powietrze wypelnione dzwiekiem. zaczynajac od odglosow zwierzat, poprzez uliczna muzyke Alfonso i ta bardzo meksykanska mariachi z placu Garibaldiego, konczywszy na szamanskich obrzedach. Piramidy, trupy i dziwne taksowki. sniadanie z rekina i sok pomaranczowy. Zetkniecie z czyms zupelnie innym.
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
TYLKO BEZ JADU I FRUSTRACJI PROSIMY / no poisoning please